Pokaż mi swoje książki…
…a powiem Ci, jak skutecznie się uczysz.
Wiele osób uważa uczenie się z książek za nudne i mało efektywne. Pewnie macie również podobne doświadczenia. To dlatego, że czytanie ze swej natury jest bardzo pasywne. Przebiegamy oczami kartka po kartce, nie zatrzymujemy się często, aby postawić jakieś pytanie, angażujemy tylko zmysł wzroku.
Na dodatek w naszej kulturze zakorzeniony jest duży szacunek do książek, chyba trochę źle rozumiany. Wielu z nas „dostało po łapach” od nauczycielki lub rodzica za bazgranie po książkach. Mi osobiście zdarzyło się to jeszcze kilka lat temu na kursie żeglarskim – bura od instruktorki za pisanie po „Vademecum żeglarstwa morskiego”
Ja mam bardziej praktyczne podejście do książek i ogólnie do słowa drukowanego. Szanuję treść książek, a nie papier, na którym je wydrukowano. I dobrze mi się ono sprawdza. Czytając podręcznik bazgrolę po nim dużo, zaznaczam kolorowym flamastrem rzeczy warte uwagi, robię notatki na marginesach. Nigdy nie uczę się z ekranu komputera – drukuję dokumenty, aby potem obejść się z nimi jak z moimi książkami.
Dlaczego To robię? To zależy od tego, jaki stawiamy sobie cel, gdy zabieram się do nauki. Czy chcę efektywnie i aktywnie i szybko przyswoić wiedzę czy też wolę mieć nieskazitelne książki na półce? Ja wybieram to pierwsze.
Oczywiście nikomu nie radzę traktować tak książek z biblioteki – tu niestety przydaje się kupienie książki na własność.
Moja zasada, jak nigdzie indziej sprawdza się w korzystaniu z podręczników do języków obcych. Na marginesach tekstu możesz nie tylko notować tłumaczenia słówek, czy przykłady innego ich użycia w zwrotach, ale przede wszystkim możesz np. naszkicować historyjkę, którą wykorzystujesz w metodzie skojarzeniowej.
INFORMACJE O PRZEDRUKU W INNYCH SERWISACH
Przedruk bez dodatkowych zapytań o zgodę przy umieszczeniu artykułu bez jakichkolwiek zmian.
Dołącz notkę: „Źródło: Martyna Jacenko, www.funnel.pl”
Komentarze
Witam
Zgadzam się w 100% z wyżej opisaną metodą, jest to szeroko opisane i potwierdzone w swojej skuteczności postępowanie. Sam jestem zdania i praktykuje opisaną metodą . Dodam tylko wyrazy uznania i słowa wsparcia dla autorki serwisu BRAWO!! świetna robota
Odpowiedz
JA tez tak robie, moje ksiazki sa zabazgrane do granic mozliwosci, zaznaczam kolorowymi flamastrami jakies ciekkawostki w tekscie, pisze n amarginesach slowka itp..
Odpowiedz
Metoda bez sensu. Wandalizm i lenistwo – nie chce sie po prostu trobić notatek, ot co.
Odpowiedz
sabina 01.07.09, 00:18
owszem, jest to również lenistwo, ale jakie przydatne. Po co marnować czas na bezsensowne przepisywanie do notatnika czegoś co jest w podręczniku i można od razu się z niego nauczyć? Proste.
Odpowiedz
Tak, rzeczywiscie to jest bardzo skuteczny sposob:)
Odpowiedz
Zgadzam się z powyższą teorią, choć z pewnym zastrzeżeniem, a właściwie uściśleniem. Mam za sobą klasę maturalną, więc mój ostatni rok był przepełniony nauką. Często używałam kolorowych markerów do zakreślania istotniejszych informacji i uważam, że samo zakreślanie czy nawet notatki na marginesie często nie wystarczają. Potrzebne jest „wsparcie” np. jak wyżej przez autorkę wspomniane tworzenie historyjek. Zwłaszcza niektórzy uczniowie czy studenci są zmuszeni do nauki do późnych godzin nocnych. Kiedy człowiek czyta regułki czy zwroty o 3 w nocy (rano?) jego umysł potrzebuje mocnego „kopa”, żeby przyswoić kolejne partie materiału.
Pozdrawiam!
Odpowiedz
Polecam metode aktywnego uzywania osobistego slownika. Polega ona na podkreslaniu znalezionego raz slowa. Zaczelam ja stosowac i widze dwa efekty. Pierwszy techniczny, latwiej to slowo znajduje za kolejnym razem i drugi, psychologiczny, o wiele dla mnie wazniejszy… Zauwazam, ze w moim slowniku, podkreslonych slow jest coraz wiecej i ten dziki dla mnie norweski, staje sie coraz bardziej ogarniety. A kiedys jakies \’okropne\’ slowo sprawdzam juz dziesiaty raz, uzywam nawet zakreslaczy. Pozdrawiam
Odpowiedz
Rozumiem motywację do pisania, zaznaczania, używania pisaka w książce…
Ale mam do tego głęboką awersję… zawsze miałem, widząc książki pokolorowane markerami u innych…
I to nie jest kwestia własności książki…
Dla mnie książka to coś więcej niż treść i papier, to bardziej symbol, jest w książce coś z mistycyzmu, ja po prostu lubię POSIADAĆ książkę, przy okazji czerpiąc z niej wiedzę… traktuję ją osobiście, nie jak jakiś papier na którym umieszczono farbę drukarską…
są czymś więcej…
dlatego nie uznaję i nie zgadzam się na pisanie po książkach, bo powoduje to u mnie dyskomfort, sama świadomość…
oczywiście, każdy robi ze swoją własnością, co uważa za stosowne, ale taka jest moja opinia na ten temat…
są różne style techniki uczenia się, kolorowania nigdy nie potrafiłem zrozumieć, być może dlatego, że nie mam problemu ze skupieniem się na treści i skanowaniu tekstu i szybkim czytaniu…
myślę, że przy odpowiednim treningu, Ci którzy muszą zaznaczać treści, mogliby się pozbyć tego nawyku…
Odpowiedz
Elika 02.11.10, 11:39
Rozumiem Cię doskonale i zgadzam się z Tobą we wszystkich punktach. Mam to samo i nie sądzę,żeby mi się udało to przełamać. Jest w tym również szacunek do czyjejś myśli i pracy oraz brak arogancji przejawiającej się w przekonaniu o własnej wyższości nad wszystkim i wszystkimi.Ale jeśli mamy skutecznie czegoś się nauczyć, to w tym przypadku chyba logiczne jest bycie egoistą.Warto o tym pomyśleć i zrewidować choć częściowo nasze poglądy.
Odpowiedz
ale wy macie problemy, dziewczyna pisze jak jej pomaga bazgrolenie w nauce a niektorzy wyciagaja filozofie, wszystkich was w dupe kopnac debile
Odpowiedz
Dla ludzi co mają opory przed kreśleniem w książkach – zróbcie sobie z tego ksero, co do słowników – pomoże zapisanie słówek w osobnym zeszycie i wracanie do tych słówek. :))) Co do mojego sposobu, to opracowuję tłumaczenia, gramatykę itd. na komputerze. Potem to drukuję i zapamiętuję używając wszystkich moich 45 kredek ;P Pozdrawiam serdecznie Autorkę :))))
Odpowiedz
a ja się nie zgodzę z treścia artykuły, ponieważ osobiście wolę przepisać sobie to co chce przyswoić. Nauczyłam się biegle 2 języków właśnie bardzo dużo pisząc i powtarzając. Sumiennie każdego dnia po trochu.
Odpowiedz