Fałszywi przyjaciele tłumacza? Tak, ale świetni przyjaciele studenta.
Przypomina mi się historia (nie wiem, na ile prawdziwa), którą opowiadał nam nasz nauczyciel hiszpańskiego. Otóż kilkanaście lat temu uczył błyskawicznie studentów, którzy chcieli studiować w Hiszpanii i krajach latynoskich i musieli zaliczyć egzamin kwalifikacyjny z hiszpańskiego.
Otóż nauczył ich kilku zdań-łączników, które musieli wykuć na pamięć, a resztę słów musieli wymyślać sami na żywca, odwołując się do podobieństw. Np. Reprodukcja – reproducción, polityka – politíca, produkcja – producción itp. Pamiętam jedno z tych zdań łączników: „cumple un rol essential en…”, co oznacza „spełnia zasadniczą rolę w…” Podobnych fragmentów, jak z przemówień polityków było mnóstwo. Jak się domyślacie, metoda zdawania egzaminu polegała na tym, że student brał polskie słowo, zmieniał je, tak jak mu się wydawało na hiszpańskie, dodałał łącznik i dopełnienie również jako słowo zamienione na hiszpański. Jak wam się podoba: „Politíca cumple un rol essential en la producción”? Może nie do końca brzmi to sensownie, ale skoro z podobną gadką można godzinami przemawiać w sejmie, to dlaczegóżby nie zdać egzaminu z hiszpańskiego? Jak sądzisz, czy studenci robili błędy? Na pewno (przykład inwestycja – wcale nie investición, ale inversión), ale liczy się efekt, czyli zdali, a że nie na szóstkę, a powiedzmy na trójkę, to dla osoby w ogóle nieznającej języka raczej mała różnica.
W językach indoeuropejskich, a takich większość z Was się uczy, wiele słów pochodzących z łaciny lub (rzadziej) greki brzmi podobnie. Poddają się takiem samemu schematowi budowy wyrazu w danym języku. Przyjrzyjmy się kilku przykładom polskim i ich odpowiednikom w angielskim:
-cja
konsternacja – consternation
dysertacja – dissertation
-gia
patologia – patology
morfologia – morphology
geologia – geology
-mia
anatomia – anatomy
-fia
geografia – geography
kartografia – cartography
Oczywiście, wpadki się zdarzają, ale jeżeli nie jesteś zawodowym tłumaczem, to nie powinieneś się taką możliwością przejmować. Przecież dogadasz się w obcym języku, a nawet więcej: zrobisz dobre wrażenie, jako osoba znająca trudne słowa.
Poza tym, fałszywi przyjaciele tłumacza, czyli słowa, które nie poddają się tej regule, to pojedyncze przypadki i łatwo się je zapamiętuje, na zasadzie niezwykłości, np. Sympathy to po angielsku wcale nie sympatia, a współczucie. A „ordinary” to nie ordynarny tylko zwykły.
Na koniec jeszcze jedna uwaga. Róbcie tak z wyrazami „mądrymi”, czyli pochodzącymi z łaciny czy greki. Ryzyko pomyłki jest znikome. W językach słowiańskich, wśród pospolitych słówek fałszywych przyjaciół tłumacza jest mnóstwo, a pomyłki czasami bardzo ryzykowne. Pewnie znacie już słynne „szukać” po czesku. To słowo obrosło już miejskimi legendami. Słyszałam jedną o polskiej dziennikarce, która miała przeprowadzić wywiad z jakimś ministrem w Pradze. W gmachu ministerstwa mówiła, że „szuka Pana Ministra Havranka”. Dla niewtajemniczonych, „szukać” po czesku to wulgarne określenie na uprawianie seksu.
Inny przypadek to „ubiratsa” po rosyjsku. Wychodząc np. z restauracji i podając płaszcz kobiecie, powiedzieć do niej „Ubirajties” (z dobrą intencją – proszę się ubrać), to nic innego jak kazać jej sp…
No dobrze, artykuł miał zachęcić do swobodnej zabawy słowami. I ciągle podtrzymuję tę tezę. Jednak tak to zazwyczaj jest, że lubujemy się we wszelkich wyjątkach i zamiast nauczyć reguły, uczymy się właśnie wyjątków, trochę na zasadzie ciekawostek. Ludzka słabość, a moja w szczególności. Zapomnij o wszelkim szukaniu, ubiraniu i trenuj przekształcanie słów!
Komentarze
Witam niewiele moge powiedziec na temat jezykow obcych.Ledwie liznelam angielskiego i niemieckiego ale dawno temu.Teraz mam wiecej czasu wolnego i chce sprobowac,a zaciekawily mnie sposoby nauczania,podejscie do nauki jezykow na luzie z ciekawoscia i wyobraznia.Zobacze co z tego wyjdzie.Dziekuje
Odpowiedz
Zbiór fałszywych przyjaciół:
http://www.isel.edu.pl/slowniki/falszywi-przyjaciele.php
Odpowiedz
Co mnie zawsze bardzo bawiło: gdy słowo „pathetic” tłumaczy się „patetyczny” 🙂 Albo „czerstwe mleko” i „rozpustna kawa” w czeskich sklepach 🙂
Jako zapalona (to znaczy”zapalająca się” i „gasnąca” w nieregularnych odstępach czasu, tak to już ze mną jest) studentka japońskiego, mogę powiedzieć, że tu jak najbardziej ta metoda działa, ponieważ Japończycy przyswoili sobie zastraszającą ilość słów z innych języków (głównie z angielskiego). To oraz ich nawyk pisania słów obcego pochodzenia oddzielnym alfabetem jest bardzo pomocne. Np. człowiek widzi „banana” napisane katakaną i zostaje mu bardzo niewiele wątpliwości 🙂
I właśnie tu leży problem: zrozumienie w kierunku język obcy -> język własny jest w miarę proste, ale już tworzenie słów w drugą stronę zwykle jest w moim wypadku niewykonalne 🙁
Odpowiedz